To bardzo indywidualne podejście. Ja po śmierci mojej ukochanej Żony nie mogłem spać- lekarz mi zapisał Hydroksyzynę, ale tak mnie zmulała, że nie mogłem się dobudzić i byłem taki zobojętniały. Pomogło picie melisy przed snem i w trakcie dnia. Dobry jest też Valerin Max, ale nie powinno się po nim prowadzić pojazdów mechanicznych (pewnie na wielu takich specyfikach jest ostrzeżenie). Najważniejsze to nie popaść w jakąś depresję, z czasem się oswoi z sytuacją. Mi po 3 latach od śmierci Żony czasami nadal jest ciężko, ale staram się nie poddawać.