To mi dało do myślenia.
Na samym początku z obawy przed zacięciem bardzo lekko dociskałem maszynkę. Żyletka feather, więc ostra. Musiałem iść do góry z płytkami, bo na 2/3 miałem wrażenie jakby w ogóle nie goliło. Później testowałem Astrę i na niższych płytkach zacząłem dociskać maszynkę bardziej, przejście na żyletki Gillette King C jeszcze zwiększyło tę możliwość, wczoraj ogoliłem się na czwartym przebiegu żyletki King głowicą King i docisk porównywalny z systemową, a dalej bez zacięć.
Dziś wrzuciłem płytkę 5 i Gillette Platinum, ale docisk bardzo, bardzo mały... I wrażenie jakby nie goliła, trochę skakała i hałasowała, ale po przejściu drugim (prostopadle) okazało się, że dopiero teraz golenie było naprawdę komfortowe, podrażnień brak i skóra gładka. Zrobiłem niepełne przejście trzecie pod włos, też bez problemu. Szyję sobie darowałem pod włos, bo muszę podleczyć kropki na samym dole gdzie włosów jest raptem kilka.
Jak się golić, bardziej agresywną z lekkim dociskiem czy łagodną, którą muszę docisnąć? Muszę spróbować płytki 6 i głowicy r41 jak dorwę. Do tego dochodzi kwestia ilu dniowy jest zarost, jak golę się codziennie to łatwiej mi się podrażnić, dlatego wydawało mi się, że łagodniejszy zestaw lepszy, ale może właśnie jest odwrotnie - lepiej iść w agresję i zrezygnować z trzeciego przejścia?