Wiesz, to kwestia indywidualna, ale dla mnie oba są lepsze od Lijuna. Są po prostu bardziej miękkie i to mi wyjątkowo pasuje. Lijun nawet dobrze zmoczony jest stosunkowo "twardy". Jest bardzo sztywny u podstawy. Ma taki "backbone", o którym pisał macrob recenzując swojego Simpsona. Jeśli ktoś lubi dobry masaż twarzy, to Lijun będzie dla niego idealny. Ja jednak wolę mięciutkie i delikatne pędzle.
Być może borsuk Kozłowskiego byłby dla mnie lepszy, bo podobno jest delikatny i trochę mopowoaty. Nie muszę się jednak nad tym zastanawiać bo oba Semouge mi bardzo odpowiadają. Pewnie dziki od Omegi też by mi pod tym względem pasowały, ale niestety nie miałem przyjemności ich używać. W każdym razie wolę pędzle z dzika.