Drugie golenie za mną. Próbowałem wyrobić pianę w miseczce, ze zestruganych kawałków mydełka. Bardzo małych drobinek, i cieniutkich. Najlepiej jak mogłem. W pędzlu mało wody. Mydło bardzo kruche, suche. Pianę jakąś ubiłem, pędzel stał. Myślę sobie, że może będzie dobrze. Nakładam na twarz. Jeden policzek nałożysz, przechodzisz na drugi, a wtedy z tego pierwszego policzka piana znika w oczach. Cofasz się do pierwszego, a to co było na drugim już tego nie ma. Po kilku minutach targania pędzlem, żeby "jakoś było", zaczynam. Brzytwa idzie jak po suchej twarzy. I to wyczerpuje opis. Tak się nie da golić, a już na pewno nie brzytwą ! Wziąłem kawał mydła, namoczyłem twarz, i nakładam grubą warstwę, jak w poprzednim goleniu. Dopiero wtedy wyciągam pędzel z miski. Piana na gęsto. Znika, ale wolniej, i coś tam zawsze zostaje. O oczko wyżej. Udało mi się ogolić. Co ciekawe, poślizg na twarzy jest znaczny, gdy mydełko zmyjemy z twarzy. Z "pianą" poślizg jest minimalny. Nie jestem "klientem roszczeniowym", ale przy normalnym wyrabianiu Bulldog jest masakra. Uciekajcie od tego mydła jak najdalej. Jako darowiznę można przyjąć, ale go nie kupujcie ! I tylko, jeśli macie ochotę, czas, i nerwy, żeby przy nim posiedzieć. Jeszcze będę próbował, ale to w przyszłości. Jakbym umarł, to znaczy, że producent mnie zlikwidował. Dziękuję za uwagę


