
wątek wraca do życia po dłuugim czasie

Mnie nauczył
@bartgee w swoich filmach, jak "jeździć na czapce" (Cap Riding, Riding the cap, różnie to nazywają). To dla mnie jest punkt wyjścia w nowych maszynkach.
Stopniowo zmieniam kąt, aż uznam że jest satysfakcjonujące golenie.
Z czasem to się czuje, w niektórych maszynkach słyszy.
Ważne żeby nigdy nie dociskać maszynki, bo źle zbiera. Trzeba wtedy dalej zmieniać kąt, bez zmiany docisku.
Czasem to zajmie kilka goleń, ale dawno nie miałem przykrych niespodzianek.
Pewnie czasem pozbawiam się ochrony zamkniętego grzebienia, może tam trzeba by spróbować odwrotnie? Jednak u mnie to się sprawdza.
Zawsze mam problem z utrzymaniem kąta na różnych częściach twarzy, tym bardziej, że zarost nie rośnie mi równo (np. pod lewym uchem pod żuchwą zarost rośnie mi "do góry nogami".)
po 1
1/
2 roku, już mniej więcej mam w ręku mapę zarostu (ręka sama jedzie w kierunkach jak potrzeba), ale jak jest nowa maszynka i się na niej bardzo skupiam, to się gubię.
Pilnowanie kąta i jeszcze kierunku golenia (z/w poprzek/pod)... Każda maszynka musi mi się "ułożyć" w dłoni przez kilka goleń...
Płynnego przejścia policzek, żuchwa, szyja (jak na niektórych filmikach) jeszcze się nie nauczyłem, tym bardziej że na żuchwie zarost rośnie mi "do tyłu" i robię tam przerwę, żeby obrócić maszynkę i jechać w zadanym kierunku.
Może z tym przesadzam i za 5 lat będę się z tego śmiał, ale póki co pilnuję każdego ruchu...