Kolejne niedzielne ostrzenie - dzisiaj wygrzebałem swoją pierwszą brzytwę, a także jedną z najtańszych: chineczkę 6/8" o szlifie 1/2 mało znanej marki Sharonds. Sprawuje mi się lepiej niż Gold Dollary, tak w ostrzeniu jak i w użytkowaniu. Wygląda też nie najgorzej. Mam do niej szczególny sentyment, bo stawiałem z nią pierwsze kroki w ostrzeniu. Wciąż jednak pozostaje cała, zdrowa i działająca - nie udało mi się jej zepsuć


Odpoczywała sobie naoliwiona ponad rok, a dzisiaj przeciągnąłem ją przez kamień La Lune - najpierw z cienką zawiesiną, a potem na czystej wodzie (50 + 250x), następnie z gliceryną (200x), później na wiosełku ze skórą i tlenkiem chromu (również przez jakiś czas tego nie robiłem) i na koniec - na pasach: parcianym po ostrzeniu i kolejno na trzech skórzanych o malejącej gradacji. Teraz tnie włos z mojej brody w powietrzu bez nacisku i goli przedramię pół centymetra od skóry jak szalona.
Wygląda to obiecująco - jutro ją wypróbuję

Jeszcze kilka fotek KT po poszczególnych etapach ostrzenia:

1 - delikatna zawiesina 50x
2 - czysta woda 250x
3 - gliceryna 200x
4 - tlenek chromu (100x) i czysta skóra
Wiem, że nie bardzo mam się czym chwalić, bo KT jest porysowana - ale to głębokie rysy jeszcze z okresu nauki ostrzenia. Nie widać bijącego w oczy blasku, ale ostrość wydaje się być zadowalająca i to jest dla mnie priorytet.