Odkopałem ostatnio stary zapas żyletek Wilkinson, kupionych razem z maszynką classic.
Myślałem że mam pecha albo zbyt twardy zarost. Ale w zasadzie bez drapania i zacięć jest tylko kilka pierwszych ruchów.
W moim wypadku dyskwalifikacja.
Kilkanaście lat temu miałem okazję pracować ze sklepami, w których często zamawiali maszynki, żyletki i jednorazowe maszynki na blistrach. Ogólnie opinia od klientów i na podstawie zamówień była taka, że Wilkinson jest najniższą półką jakościową. Gillette miał o wiele lepszą opinię.